Z wizytą u sąsiadów – Czechy motocyklem

Pogoda piękna, długi weekend… ciężko z tego nie skorzystać. Tym razem wybraliśmy się na 1-dniową wycieczkę do Czech. Wstępnie trasa miała mieć ok. 200 km, ostatecznie przejechaliśmy 366 km. Jak widać droga wydłużyła nam się nieco, głównie z powodu procesji Bożego Ciała w Polsce i remontów drogowych w Czechach. Czechy motocyklem to jednak bardzo fajny pomysł na spędzenie dnia wolnego.

Trasa wyglądała następująco:

Opole → Krapkowice → Głogówek → Głubczyce → Opawa → Grodziec Golęszycki → Hradec nad Moravici → Horni Benesov → Bruntal → Rymarov → Rapotin → Velke Losiny → Jesionik → Mikulovice → Głuchołazy → Prudnik → Pruszków → Opole.

cała trasa na stronkę

Szczegóły możecie zobaczyć także w aplikacji Trasser pod linkiem: http://www.trasser.pl/trasa/8468/obj

Na uwagę zasługuje zwłaszcza jeden punkt naszej wycieczki – zamek Hradec nad Moravici. Zgodnie z legendą to właśnie tam w roku 965 spotkał się orszak księżniczki Dobrawy z korowodem ślubnym Mieszka I. Od XVIII w. obiekt należał do rodu Lichnowskich i za ich posiadania przeżywał swój rozkwit. Na zamku bywali słynni artyści – Beetoven, Liszt, Paganini. Obecnie zamek składa się z dwóch części: Zamek Biały, gdzie mieści się muzeum oraz neogotycki Zamek Czerwony z salą koncertową i restauracją.

Hradec nad Moravici

Zwiedzanie obiektu wraz z przewodnikiem to koszt 120 koron za osobę. Oprowadzająca mówiła bardzo szczegółowo, ale też szybko, co sprawiło, że nie wszystko byliśmy w stanie zrozumieć, gdyż co oczywiste, posługiwała się językiem czeskim. Zabytek posiada bardzo bogate zbiory, turyści mogą zobaczyć luksusowo wyposażone salony. Znajduje się tam również biblioteka z ponad 15 tys. woluminów. Niestety we wnętrzach nie można robić zdjęć. Zamek otoczony jest ogromnym parkiem, utrzymanym w stylu angielskim.

Nasza 1-dniowa podróż była też pretekstem do sprawdzenia możliwości naszego nowego zakupu, kamery sportowej marki Garmin.

Do domu wróciliśmy pod wieczór, Daniel lekko zmęczony, a ja totalnie wykończona. Ale jak się okazało, szybko regeneruję siły, bo już na drugi dzień wyruszyliśmy motocyklami w kolejną trasę – o tym w następnym poście.