Bangkok – tak odległy, a jednak wielu z nas tam było, jest lub ma w planach być. I właśnie dla tych ostatnich, przygotowaliśmy małą ściągę – co robić w Bangkoku, co zjeść, gdzie się bawić, co zobaczyć? Takie nasze małe „must see” i „must do” na pierwszy pobyt w tym ponad 14-milionowym mieście. Kolejność przypadkowa ?
1. Przejechać się tuk-tukiem
Tuk-tuk (autoriksza) to niewielki pojazd, składający się przeważnie z 3 kół (jednego z przodu, dwóch z tyłu), kabiny dla kierowcy oraz 3 miejsc siedzących za nią (choć są też większe wersje). Jeśli chodzi o tuk-tuki w Bangkoku, to warto dodać, że często mają one dodatkowe gadżety, na przykład światła wewnątrz, w rozmaitych kolorach.
Motoriksze mają swoje miejsca postojowe, ale zdecydowanie bardziej opłacalne jest „łapanie” ich na ulicy, podczas jazdy (oczywiście o ile nie wiozą pasażerów). Cenę należy ustalić na początku, jak najbardziej wskazane są tutaj negocjacje. Początkowo ma się wrażenie, że kierowca to totalny pirat drogowy, ale gdy poznacie tamtejszy styl jazdy, to zauważycie, że w ten sposób jeździ każdy. Jedno jest pewne – podczas pobytu w Tajlandii warto chociaż raz przejechać się tym nietypowym pojazdem. Więcej o transporcie publicznym w Bangkoku przeczytacie na blogu 4kilo.pl
2. Pospacerować po China Town
Zdecydowanie jedno z naszych fajniejszych przeżyć w Bangkoku. China Town to labirynt tętniących życiem i handlem ulic. Polecamy wybrać się tam zwłaszcza wieczorem, gdy dzielnicę rozświetlają wszechobecne neony. Jest gwarno, duszno, kolorowo. Zjecie tam świeże owoce morza, ryby wyłowione prosto z akwarium, napijcie się przepysznych soków owocowych. Jest tego tyle, że ciężko wybrać coś konkretnego.
Ale dzielnica chińska to także zabytki architektury (ponoć 14% wszystkich budynków). Do najsłynniejszych należy Tang To Kang i świątynia Wat Traimit z 4-metrowym posągiem Złotego Buddy.
3. Wypić drinka w Sky Barze
Kto oglądał „Kac Vegas w Bangkoku” ten wie ? Bangkok słynie ze swoich sky barów. Dlaczego tak przyciągają? Po pierwsze, chodzi o nieco bardziej elitarny klimat, które wyróżnia je w porównaniu do standardowego obrazu miasta. Co ważne, obowiązuje tam odpowiedni strój, więc jeśli planujecie się tam wybrać, przygotujcie sobie nieco bardziej eleganckie ubrania. Nastawcie się też na znacznie wyższe ceny. Po drugie (i chyba ważniejsze) – niezależnie od wybranego lokalu, z każdego rozciąga się niezwykły widok na Bangkok.
Gdy zobaczyliśmy zdjęcia tych widoków, od razu wiedzieliśmy, że musimy pojawić się w którymś ze sky barów. Ostatecznie trafiliśmy do Cloud47. Jeśli chodzi o wystrój, nie wyróżniał się on niczym szczególnym. Jednak tak jak wspomniałam wcześniej – dla nas najważniejsze było to, co wokół – rozświetlone miasto, które zdaje się nigdy nie zasypiać.
4. Poimprezować na Khao San
Z eleganckiego sky baru przechodzimy na najbardziej imprezową ulicę w Bangkoku. Dla jednych miejsce kultowe, inni są zdania, że najlepiej byłoby te miejsce zaorać. Khao San i sąsiednia ulica Rambuttri przyciągają turystów z całego świata, zwłaszcza tych, którzy szukają rozrywki i dobrej zabawy.
W dzień jest tu całkiem spokojnie – w oczy rzucają się głównie sklepiki z ubraniami. Natomiast wieczorem… zaczyna robić się ciekawie ? Prawie wszystkie knajpy ulokowane na Khao San grają swoją muzykę, od DJ-ów grających techno czy house, po bardziej kameralne koncerty na żywo. Wszystko to nawzajem się przenika. Do tego dochodzą uliczni sprzedawcy i „naganiacze”, którzy wabią turystów do lokali. Tworzy się ogromny hałas, ludzie tańczą na ulicy.
Jeśli jesteś typem „imprezowicza” to miejsce zdecydowanie jest dla Ciebie. Jednak z roku na rok coraz więcej osób unika Khao San ze względu na wspomnianą wrzawę i komercjalizację. Nie zmienia to faktu, że warto tam być, chociażby po to, być mieć własną opinię o tym miejscu.
5. Zobaczyć Wat Arun i Wat Pho
Zdaniem wielu – dwie najpopularniejsze świątynie w Bangkoku. Dzieli je rzeka, ale na szczęście są położone blisko siebie, więc nawet jeśli jesteście w mieście na krótko, to macie szansę je odwiedzić.
Wat Arun (Świątynia Jutrzenki) urosła już niemal do symbolu Bangkoku, żeby nie powiedzieć, że całej Tajlandii. Jej 104-metrowy wierzchołek widać już z daleka. Symbolizuje legendarną górę Meru, która przez Buddystów była uważana za centrum wszechświata. Wzrok przyciągają także ściany wyłożone tłoczoną chińską porcelaną. Oczywiście najlepszym momentem na zwiedzanie są tzw. „złote godziny”, czyli wschody i zachody słońca. Niestety, w trakcie naszego pobytu w Bangkoku, Wat Arun była w trakcie remontu, w związku z czym nie mogliśmy jej podziwiać w pełnej krasie.
Z kolei Wat Pho to największy i najstarszy kompleks świątynny w Bangkoku. Świątynię można zwiedzać godzinami, choć oczywiście większość osób przychodzi tutaj, by zobaczyć 46-metrowy posąg Leżącego Buddy. Wykonano go z cegły i gipsu, ale w całości pokryty jest złotą blachą; zaś stopy i oczy są z masy perłowej. Wzdłuż budynku świątynnego umieszczono 108 skarbonek, do których dla zapewnienia szczęścia powinno się wrzucać po jednej monecie.
Oczywiście w Bangkoku jest jeszcze mnóstwo miejsc, które trzeba koniecznie odwiedzić. Wśród nich możemy wymienić chociażby Pałac Królewski czy Golden Mount.
6. Zjeść pad thai
Pad Thai to nic innego jak smażony makaron z warzywami, jajkiem, kurczakiem lub owocami morza oraz sosem rybnym. To idealne połączenie smaków pikantnych, kwaśnych i słodkich. Tak naprawdę danie to można przygotować na wiele różnych sposobów. Również w Polsce nie powinniście mieć problemów z odtworzeniem tej potrawy.
Pad Thai to jedno z najbardziej popularnych tajskich dań. Znajdziecie je chyba w każdej tamtejszej restauracji czy straganie z jedzeniem. I właśnie taki jedzony dosłownie na ulicy, przy małych plastikowych stolikach, smakuje najlepiej. Przy okazji często można podpatrzeć jak jest robiony, bo wszystko dzieje się na oczach zamawiającego.
O tym co jeszcze warto zjeść w Tajlandii przeczytacie na stronie Addicted2travel
7. Popłynąć tramwajem rzecznym
Bangkok należy do jednych z najbardziej zakorkowanych miast w Azji. Dlatego to właśnie tramwaje wodne stały się najprzyjemniejszą formą transportu po mieście. Oprócz tego mają też sporo innych zalet: są łatwo dostępne, kursują często i na dodatek nie są drogie.
Warto zwrócić uwagę na flagi umieszczane na statkach, które wskazują ich rodzaj. Niebieską flagą oznaczone są łodzie turystyczne – one są najdroższe, pomarańczową – kursują codziennie, od godziny 5 do 19, to je najlepiej wybierać. Są jeszcze statki z zieloną flagą (ekspresowe, tylko w godzinach szczytu w dni robocze), z żółtą (większe i szybsze, w godzinach szczytu, na wybranych 10 przystankach, a także te bez flagi (dni robocze, zatrzymują się na każdym przystanku i są najtańsze).
Bilety kupuje się w kasach na przystankach, lub jeśli nie ma kas – bezpośrednio na łodzi.
W Bangkoku można pływać nie tylko po rzece, ale także kanałami. Główny to Kanał Saen Seab, który dosłownie przecina miasto na pół. Ponadto będąc w Bangkoku można także skorzystać z tzw. Long Tail Boats, które są przeznaczone na wycieczki i dostępne do wynajęcia prywatnie.
8.Pójść na galę muay thai
Pisząc na początku, że kolejność „atrakcji” jest przypadkowa, skłamałam 😀 Muay thai celowo znalazł się na końcu, gdyż jest to jedyna rzecz z wymienionych, której nie udało nam się doświadczyć.
Muay thai to boks tajski. Zdążyliśmy się dowiedzieć, że od standardowego boksu różni się przede wszystkim tym, że kładzie nacisk na walkę z wykorzystaniem uderzeń łokciami i kolanami. Jest to jeden z najbardziej popularnych sportów w Tajlandii, w każdym większym mieście jest kilka szkół oraz aren, gdzie można podziwiać zawodników.
Oczywiście stadiony w Bangkoku – Ratchadamnoen albo Lumpini – należą do tych największych i najbardziej prestiżowych. Walki odbywają się wieczorami. Rozpoczynają młodzi i mniej doświadczeni bokserzy, a około godziny 21 ma miejsce główny pojedynek.
Mimo że fanami boksu nie jesteśmy, nieco żałujemy, że nie starczyło czasu, by pójść na stadion (a jeszcze lepiej – podejrzeć zawodników w którejś ze szkół). Dlatego jest to kolejny powód, żeby do Bangkoku wrócić. Trzymajcie kciuki, żeby zdarzyło się to jak najszybciej!
Ale za to zamiast do szkoły muay thai udało nam się zajrzeć do szkoły… muzycznej.
Która z wymienionych atrakcji najbardziej Wam się podoba? Jeśli byliście w Bangkoku, to co jeszcze dopisalibyście do tej listy?