Motocykl gotowy do trasy, więc można ruszać. Na razie nie szalejemy, zwiedzamy okolice. Trzeba sprawdzić czy nasza Yamaha jest w 100% sprawna, a to najlepiej zrobić na krótszych trasach. Łącząc przyjemne z pożytecznym (wizyta u mamy) wybraliśmy się więc do Gliwic, czyli tym razem jeździmy motocyklem po Śląsku.
Z Opola – przez Górę św. Anny i Toszek
Oczywiście zrezygnowaliśmy z autostrady na rzecz pięknych widoków pól rzepakowych wzdłuż mniej ruchliwej trasy. Pierwszy cel – Góra św. Anny. Dla katolików to przede wszystkim miejsce pielgrzymek. Na szczycie wzgórza znajduje się kaplica z przepięknym ołtarzem. Nawet jeśli nie jest się wierzącym, warto tam zajrzeć. Dla nas najbardziej ciekawym zakątkiem okazał się pomnik Czynu Powstańczego. Z tego monumentu z kolei rozciąga się panorama na równie okazały amfiteatr. Naprawdę, widok niesamowity.
Już pod Gliwicami zajechaliśmy do Zamku w Toszku. Niestety, tutaj wrażenia były z goła odmienne. Zabytek ten jest dość popularny wśród mieszkańców Śląska, ale nie znaleźliśmy tam nic, bo by nas zachwyciło. Cały obiekt, to w rzeczywistości ruiny pradawnej budowli; w środku znajduje się niewielki plac, tam kilka ławek. Może przyjemne miejsce dla miejscowych, ale nic poza tym.
Motocyklem po Śląsku – Gliwice i okolice
Będąc już w Gliwicach wybraliśmy się do Parku Chopina. Park jak każdy inny, natomiast trzeba wspomnieć, że na jego terenie mieści się Palmiarnia Miejska. Tym razem nie mieliśmy okazji jej odwiedzić (dzień świąteczny), ale byliśmy tam już wcześniej, w związku z czym możemy to miejsce śmiało polecić. Palmiarnia podzielona jest na kilka sal, można tam znaleźć wiele gatunków egzotycznych roślin i zwierząt. Od niedawna ekspozycja została rozszerzona o gigantyczne akwaria, które przyciągają coraz to nowych gości. Oczywiście w trakcie pobytu w Gliwicach, koniecznie trzeba odwiedzić rynek na którym znajduje się ratusz oraz liczne knajpki (zdecydowanie ożywiają życie nocne). A oprócz tego, zwłaszcza dla wielbicieli historii, jest jeszcze Radiostacja, czyli uściślając – wieża radiowa o wysokości 111 m. Zdobyła ona popularność z dwóch powodów: jest najwyższą konstrukcją zbudowaną w całości z drewna na świecie oraz jej historia wiąże się z rozpoczęciem II wojny światowej (słynna prowokacja gliwicka). Wieża robi duże wrażenie, a teren wokół niej został odpowiednio zagospodarowany. Dla wyjątkowych wielbicieli historii – obok znajduje się także muzeum.
Kolejnym miejscem godnym uwagi na Śląsku jest Park w Świerklańcu. Jego spory teren pozwala na intensywne spacery. Tak spacerując można napotkać fontanny, rzeczki czy stawy (generalnie dużo wody). Dzieci przyciągnie mini ZOO. Jest rzeczywiście „mini”, bo znajduje się tam niewiele zwierząt (m.in. kozy, daniele, żubry, pawie), ale dobrze że w ogóle jest. Niegdyś na terenie parku znajdował się pałac zwany „Małym Wersalem”. Niestety budowla spłonęła, dziś zostały tylko ruiny. Zachował się natomiast Pałac Kawalera, w którym mieści się obecnie elegancka restauracja.
Do Opola – przez Pławniowice i Zdzieszowice
Po kilkudniowej wizycie na Śląsku przyszedł czas na powrót. Drogę tym razem zaplanowaliśmy przez Pławniowice. Dlaczego? Są dwa powody: pałac i jezioro. Pałac w Pławniowicach jest przepiękny, zachowany bardzo dobrze (być może dlatego, że jego właścicielem jest diecezja gliwicka, która potrafi zadbać o swoje zabytki). Szkoda, że nie mieliśmy możliwości zwiedzenia budynku od środka, musielibyśmy czekać 2 godziny. Wokół pałacu rozciąga się piękny park, gdzie można przysiąść i na spokojnie przyjrzeć się całości. Wstęp na teren parkowo-pałacowy to jedyne 3 złote, zwiedzanie wnętrza 8 złotych.
Pławniowice słyną jednak głównie ze swojego jeziora, i tam oczywiście też się pojawiliśmy. To świetne miejsce na weekendowy odpoczynek – opalanie, pływanie, grill, spacery… Tutaj mieliśmy również okazję do wypróbowania możliwości naszej Yamahy na nie utwardzonej drodze. Trzeba przyznać, że test przebiegł bardzo pozytywnie, aczkolwiek trwał dość krótko.
Wracając przejechaliśmy jeszcze przez Zdzieszowice, a tam – monumentalny pomnik Powstańca Śląskiego. Ciekawostka dotycząca samych Zdzieszowic – miasto to słynie z zakładów koksowniczych, największych w całej Europie.