Zdrowie i bezpieczeństwo to jeden z ważniejszych aspektów podczas podróży. Bo jeśli coś jest nie tak z naszym zdrowiem, to odbija się to na całym wyjeździe. A i skutki po powrocie do domu mogą okazać się nieciekawe. Dlatego tym bardziej sama sobie się dziwię, że po pięciu latach istnienia bloga, dopiero teraz poruszam ten temat! Zatem dziś opowiem Wam jak wygląda nasza apteczka i jakie leki w podróży przydają się najbardziej.
Apteczka w podróży
W każdą podróż zabieramy ze sobą apteczkę turystyczną. Co powinno wchodzić w jej skład? Nożyczki, rękawiczki lateksowe, plastry, agrafki, bandaż (w tym elastyczny), chusta trójkątna, maseczka do sztucznego oddychania, pęseta, taśma samoprzylepna. Ponadto fajnie jest jeśli zawiera również takie rzeczy jak koc termiczny, chusteczki nawilżone i z solą fizjologiczną.
Oczywiście, im bardziej rozbudowany skład, tym apteczka zajmuje więcej miejsca. W zależności od sposobu podróżowania wybieramy więc różne warianty. Do samochodu (którym ostatnio podróżujemy coraz częściej) zabieramy apteczkę turystyczną Mil-Tec w twardym futerale. Pudełko jest odporne na wodę i kurz, a także na uderzenia. Ścianki od wewnątrz są wypełnione specjalną pianką absorbującą wstrząsy. Apteczka, mimo że bogato wyposażona, jest na tyle mała i lekka (535 g), że spokojnie można ją zabierać również w podróże motocyklowe czy z plecakiem.
My jednak na dłuższe trasy motocyklowe wybraliśmy apteczkę turystyczną w saszetce materiałowej, gdyż jest łatwiejsza do ułożenia w kufrze. Co ważne, jest wodoodporna, fajnie się rozkłada, dzięki czemu prościej znaleźć poszczególne przedmioty.
Wyżej wymienione apteczki znajdziecie na stronie Milworld.pl
W swoich „zbiorach” mamy jeszcze mini-apteczkę, która ma o połowę mniejsze rozmiary niż wyżej wymienione. Niestety, nie jest zbyt praktyczna, bo wszystko jest po prostu bardzo małe – to wersja jedynie dla minimalistów i na krótkie wypady.
Leki w podróży
Jestem osobą, która często cierpi na dolegliwości żołądkowe podczas podróży, więc istotne dla mnie jest posiadanie przy sobie leków na zatrucia pokarmowe. W czasie wyjazdu w nieco bardziej egzotyczne tereny (a często nawet przed) zażywam więc probiotyk (np. Floridral), który wpływa na prawidłową florę bakteryjną układu pokarmowego. Ponadto zabieramy ze sobą leki przeciwbiegunkowe, w tym węgiel leczniczy. Do tego dochodzi preparat nawadniający, np. Orsalit.
Zawsze mamy ze sobą leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe. Ponadto zabieramy także leki na ból gardła. Niestety, podczas wakacji o przeziębienia nietrudno – zimne napoje, spacery w chłodne wieczory, silne wiatry nad morzem. Te pastylki naprawdę często są w użyciu. Co do tabletek przeciwbólowych, to najlepiej brać sprawdzone produkty, takie, które wiecie, że na Was działają.
W naszej osobistej apteczce zawsze jest też miejsce na leki na chorobę lokomocyjną (np. Lokomotiv). Jako dziecko cierpiałam na nią, dziś już jest znacznie lepiej, ale i tak zdarzają się sytuacje, kiedy te tabletki są potrzebne. Przykład? Rejs malutkim stateczkiem w Ngwe Saung (Mynamar), jazda busem po krętych drogach w Górach Atlas (Maroko). Uwierzcie, że są takie sytuacje, że mdłości mogą zdarzyć się każdemu.
Jeśli jesteśmy już przy typowo wakacyjnych przygodach, to nie można zapomnieć o lekach na oparzenia słoneczne. Dobrze jest mieć preparat z dekspantenolem (np. Panthenol), który wspomaga szybką regenerację poparzonej skóry.
Przydadzą się także spraye na owady (np. Moskilex Ultra, Mugga) i preparaty łagodzące ich ukąszenia (np. Fenistil). Sprawdzą się zarówno podczas wyjazdów w egzotyczne tereny, jak i podczas campingu na Mazurach. Warto wiedzieć, że im więcej substancji DEET w sprayu, tym lepiej. Jeżeli lecicie w tereny zagrożone malarią, zastanówcie się nad zabraniem leków zapobiegających tej chorobie (np. Malarone, na receptę).
Inne specyfiki, które mogą się przydać: antybiotyk (w przypadku przewidywanych trudności z dostępem do opieki medycznej), krople do oczu, środek do dezynfekcji ran i skaleczeń, środki do uzdatniania wody, żel antybakteryjny do rąk.
Ale to nie wszystko…
Wydaje się to śmieszne, ale często mimo pełnej apteczki, zapominamy o lekach, które przyjmujemy na co dzień. Głównym powodem jest pewnie fakt, że cały czas są „w użyciu” i pakujemy je na ostatnią chwilę. Dobrym sposobem jest więc zostawić niezbędną do wyjazdu ilość tabletek, a pozostałą część schować już w bagażu.
Ważne, by dostosować apteczkę i leki w podróży do terenów, w które się wybieracie. Umówmy się, ten zestaw będzie inaczej wyglądał gdy wybieramy się na urlop do Włoch, a inaczej, gdy jedziemy w dzikie rejony Afryki.
Jeśli lecicie samolotem, to apteczkę podróżną najlepiej mieć w bagażu podręcznym. Unikniecie w ten sposób utraty leków na wypadek zgubienia lub opóźnienia w dostarczeniu bagażu głównego.
Ktoś powie – po co brać ze sobą tyle leków? Przecież są apteki i lekarze na miejscu! Owszem. Mogą się jednak zdarzyć takie sytuacje, gdzie lądujemy na terenach słabo zaludnionych/mniej rozwiniętych i dostęp do leków jest mocno ograniczony. Apteki nocami są zamknięte, a przecież z bólem gardła nie będziecie jechać do szpitala, prawda? Do dziś też pamiętam jak w Barcelonie przesadziłam ze słońcem i w tamtejszej aptece kupowałam piankę na oparzenia. Trzy razy drożej niż w Polsce. Pamiętajcie, przezorny zawsze ubezpieczony!
A właśnie, a propos ubezpieczeń – nawet najlepiej wyposażona apteczka nie zagwarantuje Wam bezwypadkowości i braku chorób. Dlatego, gdy gdziekolwiek jadę w dłuższą podróż zawsze wykupuję ubezpieczenie. O karcie EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego) chyba nie muszę Wam przypominać? Jej wyrobienie jest bezpłatne i zajmuje naprawdę niewiele czasu. A warto. Na koniec życzę Wam samych „zdrowych” podróży, bez „chorobowych” przygód, aby te wszystkie leki, o których wspominam, wróciły z Wami w stanie nienaruszonym.