Życie na wsi

życie na wsi

Minął rok od kiedy zamieszkaliśmy poza miastem. Trzeba przyznać, że sporo się od tego czasu zmieniło. I wcale nie chodzi tu o naszą powiększającą się rodzinę, ale o takie codzienne, błahe czynności. Na pierwszy rzut oka są one może mniej istotne, nawet niewidoczne, ale mimo wszystko mają wpływ na nasze życie na wsi. Rzeczy, które tutaj mają inny wymiar, dzieją się inaczej.

Już na samym początku podkreślę, że większość zmian była zdecydowanie na plus. Jednak nie możemy nie zauważać też minusów mieszkania poza miastem. A ich trochę także się znajdzie. Zatem jeśli zastanawiasz się czy wyprowadzić się z tłocznego blokowiska na tereny wiejskie, to ten post będzie pewną wskazówką, bo być może z niektórych rzeczy możesz nie zdawać sobie sprawy.

I jeszcze jedna ważna kwestia – mieszkamy na „prawdziwej wsi”. Prawdziwej, czyli takiej, gdzie żyją rolnicy z dziada pradziada, są krowy i kury. Zatem pisząc „wieś”, nie mam tu na myśli nowobogackich przedmieść, gdzie stoją odpicowane, nowoczesne domy.

Dojazdy

Konieczność dojazdu do wszystkich ważnych miejsc jest moim zdaniem największym minusem życia na wsi. A dojechać musisz w zasadzie wszędzie – do pracy, szkoły, większego sklepu, banku, przychodni. Rodzina musi więc mieć sprawne auto, a tak naprawdę to najlepiej dwa. Owszem, są wsie, gdzie funkcjonuje komunikacja publiczna, jednak często jej rozkład jazdy jest dość ubogi, a i bilety nie należą do najtańszych. Jeżeli więc na jednym obszarze działa tylko jedna firma transportowa, to niestety może ona windować ceny do woli (tak jest w przypadku naszej wsi).

życie na wsi, polska wieś

Z kwestią dojazdu związany jest ograniczony dostęp do różnego rodzaju placówek. Po pierwsze, trzeba zawsze robić zakupy na zapas. Na szczęście obecnie we wsiach często jest przynajmniej jeden sklep. I z doświadczenia wiem, że takie sklepiki są wyposażone całkiem nieźle. Po drugie, gdy masz gdzieś dojechać, zwłaszcza wieczorami, momentalnie Ci się odechciewa i zarzucasz swoje plany. Gdybyś mieszał w mieście, byłoby zdecydowanie prościej. Po trzecie – ograniczony dostęp do lekarzy. Po czwarte – jeśli masz dzieci, musisz zdać sobie sprawę z tego, że życie na wsi wiąże się często z tym, że trzeba będzie dowozić je do szkoły czy przedszkola, po prostu będziesz ich prywatną taksówką. I tak można wymieniać w nieskończoność.

Ale…

Mieszkając na wsi jesteś blisko natury! To dlatego większość osób ucieka z brudnych i zatłoczonych miast. Bo kilka czy kilkaset metrów od domu może mieć łąkę, las, czy po prostu zwykłe pole. Poza tym nie wszystko musisz kupować już w sklepach. Część produktów możesz nabyć u sąsiadów-rolników. Są to takie towary jak: jajka, mleko, ziemniaki, cebula, czasem jakieś mięso (kura, kaczka, gęś). Masz też większą możliwość do stworzenia swojego przydomowego ogródka, więc może być tak, że wizyty w warzywniakach będą zupełnie niepotrzebne.

jajka ze wsi

Formalności

Urzędników, zarówno tych w miastach, jak i na wsi, obowiązują te same przepisy. Sposób załatwiania sprawy powinien więc wyglądać tak samo. Nie macie jednak wrażenia, że w urzędach małych miejscowości jest jakoś przyjemniej, a ich pracownicy są bardziej uśmiechnięci? W mieście niestety jesteś tylko kolejnym petentem, którego szybko trzeba obsłużyć. Nie ma co ukrywać, wynika to zapewne z większej ilości mieszkańców. Oj, ile ja się nastałam w różnych wydziałach – od komunikacji (rejestracja auta/motocykla, prawo jazdy, itp.) po Wydział Spraw Obywatelskich (zameldowanie, zmiana nazwiska). W małych urzędach raczej nie ma kolejek.

… i płatności

Jak wyglądają opłaty na wsi? Raz w roku (lub jeśli wolisz, na raty) płacisz podatek od nieruchomości. Płaci się od metrażu, stawka jest inna na różne rodzaje budynków (np. inne dla domu mieszkalnego i stodoły). Na logikę rzecz biorąc jest to suma wyższa niż w mieście, bo jednak przenosimy się na większe metraże. W naszym przypadku różnica była spora, bo mieszkaliśmy wcześniej w kawalerce.

Ponadto standardowo płacisz za wodę zgodnie z licznikiem. Jeśli wieś ma kanalizację, to do rachunku doliczana jest opłata za nią. Jeśli nie ma, to musisz doliczyć do tego kwotę za opróżnienie szamba. Suma ta jest różna w zależności od jego pojemności i oczywiście od przyjętej stawki. Warto popytać sąsiadów, czy któryś z miejscowych rolników się tym zajmuje – wtedy stawka może być nieco niższa.

W domach jednorodzinnych często najwyższym wydatkiem jest ogrzewanie. To tak naprawdę temat na oddzielny artykuł. Tutaj też wiele zależy od powierzchni domu i rodzaju ogrzewania. To jedna z najważniejszych rzeczy, którą musicie zweryfikować podczas kupna domu z rynku wtórnego! My mieliśmy prawie nowy piec węglowy, który zdecydowaliśmy się przerobić na piec na pellet z podajnikiem. Cena za tonę pelletu w województwie opolskim to ok. 820-1000 zł.

Do tych rachunków dochodzą oczywiście opłaty za prąd, Internet oraz za wywóz śmieci. Niestety, te ostatnie lubią być wyższe niż w miastach.

polska wieś

Codzienne życie na wsi

Nie da się ukryć – życie na wsi płynie zdecydowanie innym torem. Jest po prostu spokojniej. Mieszkańcy nie są tak anonimowi jak w mieście. W „starych” wsiach, ludzie żyją z pokolenia na pokolenie w jednym miejscu. Raczej rzadko w takich miejscach wprowadzają się „nowi”. Chyba że dziwnym trafem pojawi się nowy teren pod zabudowę i powstaną kolejne domy.

Ta monotonia na szczęście przerywana jest różnymi wydarzeniami z życia wsi. Tu można wymienić całe kalendarium imprez! Przykładowo u nas w karnawale mamy „Wodzenie niedźwiedzia”. To barwny korowód złożony z przebierańców, na czele którego stoi osoba przebrana za wspomnianego niedźwiedzia. Każda gospodyni domu powinna z nim zatańczyć, gdyż wróży do szczęście na cały rok. Najważniejszym wydarzeniem są oczywiście dożynki pod koniec lata. To weekend pełen atrakcji, kiedy to zbierają się wszyscy mieszkańcy wsi i okolic. Na tę okazję plecione są wieńce, odbywa się uroczysta msza oraz festyn, przeważnie z zespołami muzycznymi. Cała wieś pięknieje, bo mieszkańcy dekorują swoje ogrodzenia. Dodatkowo, jeśli wieś ma swoją świetlicę, to często odbywają się tam różnego rodzaju imprezy (np. Andrzejki, babski comber).

Pamiętaj, że mieszkając w domu odpowiadasz za cały swój teren. To wiąże się przeważnie z większą liczbą obowiązków. Ale też masz ten swój kawałek „pola”, na którym robisz co chcesz (oczywiście w granicach prawa).

Jak już wspomniałam wcześniej istotną rzeczą jest też ogrzewanie. Jeśli do tej pory mieszaliście w bloku, to tutaj sytuacja diametralnie się zmienia. Nie odkręcasz już podzielnika na kaloryferze, mając wszystko w nosie, ale musisz sam(a) zadbać o ciepło w domu. Nawet my mając dość nowoczesny piec z podajnikiem, musimy przecież pamiętać, żeby co jakiś czas dosypać pellet.

życie na wsi

O tym się nie mówi

Ważną kwestią, o której mało się wspomina jest specyficzny zapach wsi, zwłaszcza latem. Jak już pisałam na początku, jest u nas trochę trzody chlewnej. Nie mamy kanalizacji, tylko szamba. To wszystko czasami powoduje, że po prostu nie pachnie najlepiej. I wiąże się to z kolejnym problemem – muchy! Zeszłego lata była ich prawdziwa plaga.

Jeśli los najbliższego otoczenia nie jest Ci obcy i nie wyobrażasz sobie, żeby nie pójść na wybory, to tutaj czeka Cię niespodzianka. W mieście na listach wyborczych znajdziesz dziesiątki kandydatów. Na wsi może się zdarzyć tak, że z Twojego okręgu startuje tylko jedna osoba! To samo z wójtem. Nie ma problemu, gdy jest to osoba godna zaufania i sprawdzona w działaniu. Gorzej, jeśli kandydat jest po prostu nieudolny i wiesz, że nic nie zdziała.

Inny przykład? Często jest tylko jedna niedzielna msza święta. Niby żaden kłopot, ale jak przypomnę sobie, że w mieście mogłam decydować, do którego kościoła pójdę i o której godzinie, to tutaj robi się jakoś tak ubogo. Kolejna sprawa związana z wiarą – kolęda. Wiecie, że na wsiach zdarza się, że księża wyznaczają swoją trasę nazwiskami, a nie numerami domów? W sensie zamiast powiedzieć, że kolęda w sobotę przejdzie ulicą XYZ numer 1 do 20, mówi się, że będzie na ulicy XYZ od rodziny Nowak do Kowalskich. Jesteś nowy i teraz zastanawiaj się, w którym przedziale się mieścisz.

spacer po wsi

Minął kolejny rok

Tak, dobrze czytasz. Ten tekst przeleżał w elektronicznej szufladzie rok. Nawet nie wiem do końca, czemu go nie opublikowałam. Część rzeczy zaktualizowałam, poprawiłam. W zasadzie wszystko co chciałam przekazać napisałam, wystarczyło tylko dodać kilka zdań na zakończenie. Ale być może czekał na inne czasy…

…czasy Koronawirusa! Obecnie, gdy wirus rozhulał się już po całym świecie, a człowiek musi zachować co najmniej półtora metra odległości od drugiego, życie na wsi zaczyna być doceniane. Słyszę to w prywatnych rozmowach, widzę w social mediach. W mieście ciężko gdzieś uciec. Gdy mało kto pracuje, nawet w mniej popularnych godzinach, parki są oblegane, a obecnie już zamknięte. Że nie wspomnę o tych sąsiadach, którzy kaszlą na Ciebie w windzie. Jeden patrzy na drugiego wilkiem.

ogród

A tymczasem na wsi żyje się dalej „normalnie”. Oczywiście na ile to możliwe. Na spacery do niedawna jeszcze wychodziłam codziennie, bo w środku pola ciężko kogokolwiek spotkać i się zarazić. Teraz ze względu na obostrzenia i pogodę robimy małą pauzę, ale zawsze możemy po prostu wyjść na ogród, wystarczy. Jedyny kontakt z człowiekiem, to kontakt z ekspedientką, która już teraz pracuje za szybą. A sklep zaopatrzony lepiej niż obecnie niektóre markety.

I mimo że pojawił się drobny problem ze żłobkiem dla Janeczki (na szczęście nie ma takich problemów, których nie da się rozwiązać), to z perspektywy czasu coraz bardziej doceniam naszą decyzję o życiu poza miastem.

A Wy co wybieracie – życie na wsi czy w mieście?