3200 km od zakończenia odbudowy maszyny i kilka dni urlopu, to idealny moment na gruntowny pierwszy przegląd motocykla – sprawdzenie wszystkich śrubek, poprawy tego co było źle i oczywiście zastosowanie kolejnych unowocześnień.
Przede wszystkim należało wymienić łańcuch rozrządu, ponieważ dzwonił niczym dzwony w kościele. Podczas ostatniej trasy licznik osiągną liczbę 40000 km, więc miał prawo już być wyciągnięty. Wymiana tego „drobiazgu” wymagała rozebrania niemal całego motocykla. Pompy oleju należało wymontować i wysunąć łańcuszek dołem. Napinacz trzeba było rozebrać i wciągnąć nowy łańcuszek. Następnie musiałem ustawić na znaki koła na wałkach rozrządu i kole zamachowym na wale z lewej strony silnika.
Później pozostało już tylko analogicznie do rozbierania poskładać to co się rozebrało.
Muszę przyznać, iż sprawa tylko pozornie wygląda poważnie, jednak każdy kto ma trochę wiedzy o mechanice i odpowiednie narzędzia powinien dać sobie z tym radę.
Kolejną czynnością była regulacja gaźników i synchronizacja przepustnic. Po wszystkim została sprawdzona każda śrubka, czy aby się nie poluzowała.
Ponadto zamontowałem przekaźnik do podgrzewanych manetek (tak by wyłączały się wraz z wyłączeniem stacyjki) oraz nowy uchwyt na nawigację.
Zaciekawił Cię temat? Zajrzyj jeszcze tutaj i poczytaj o zimowym przeglądzie motocykla.