Jesteśmy obecnie na zachodnim wybrzeżu Estonii, w miejscowości położonej na południe od popularnego kurortu Parnu. Dodam tylko, że miasteczka tego nie ma nawet na mapie. Dziś wyjątkowo nocujemy w hotelu, jakieś 15 metrów od plaży. Z balkonu mamy piękny widok na morze. Byłoby idealnie… gdyby nie pogoda. Niestety, od wczoraj nie ma już upałów, a dzisiaj mamy już do czynienia z porządną ulewą. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – odpoczynek od gorąca i kempingów czasem być musi.
Kilka chwil na Łotwie
Od ostatniego wpisu przejechaliśmy sporo kilometrów. W jeden dzień udało nam się dotrzeć spod Wilna aż pod granicę łotewska-estońską. A trzeba dodać, że nie jest to taki prosty wyczyn, bo dróg asfaltowych we wschodniej Łotwie jest jak na lekarstwo. W efekcie jechaliśmy więc głównie szutrem. I nie były to jakieś mocno poboczne drogi, tylko te jedne z najczęściej tam uczęszczanych.
Skoro drogi tak wyglądały, to nie łatwo było też znaleźć nocleg, dlatego namiot rozłożyliśmy „na dziko” nad jeziorem. Mimo wszystko trzeba przyznać, że tamte tereny niewątpliwie mają swój urok. Zwłaszcza przyroda i ogromne przestrzenie terenów zielonych mogą nas-Polaków zaskoczyć.
Po nocce przy estońskiej granicy skierowaliśmy się w stronę jeziora Pejpus. Ten ogromny akwen w zasadzie można łatwo pomylić z morzem. Widok zapiera dech w piersiach.
Północ Estonii
Jadąc brzegiem jeziora i dalej na północ dotarliśmy do najdalej wysuniętego punktu naszej wyprawy. Były to okolice Ontiki, znanej ze swych wapiennych plaż. Od tego momentu zaczęliśmy szukać noclegu oraz restauracji (albo fast foodu, czegokolwiek…). Przyzwyczajeni, że na polskim wybrzeżu jest takich miejsc mnóstwo, byliśmy lekko zdziwieni, że tutaj turystyka nie rozwinęła się w ogóle. Mieszkańcy mówili głównie po rosyjsku, słowa takiego jak camping w życiu nie słyszeli. Nocleg udało nam się znaleźć dopiero w miejscowości Valkla, ok. 30 km od Tallina. I muszę stwierdzić, że bardzo dobrze trafiliśmy. Rozbiliśmy namiot tuż przy samej plaży, jedzenie było wyśmienite.
Do Tallina wyruszyliśmy wcześnie rano. Udało się nam znaleźć strzeżony parking w dobrym miejscu. Stolica Estonii to naprawdę przepiękne miasto. Mnóstwo tam uliczek, przy których kryją się różnego rodzaju zabytki, takie jak kościoły, bramy czy gildie. Charakterystyczne są również baszty, które niejako zamykają Stare Miasto. Długo wspominać będziemy na pewno pełen przepychu sobór Aleksandra Newskiego. Turystów było znacznie więcej niż w Wilnie. Więcej o naszej wizycie w Tallinie postaram się napisać w osobnym poście, po naszym powrocie do Opola.
Po drodze do naszego dzisiejszego noclegu zwiedziliśmy jeszcze Parnu. Jest to jeden z najpopularniejszych kurortów w Estonii. Wydawało nam się, że miasto będzie większe, niemniej jednak jest bardzo urokliwe. Znaleźliśmy tam nawet nocleg – jedyne 90 euro za niewielki pokoik. Podziękowaliśmy i pojechaliśmy dalej. Tym samym „wylądowaliśmy” w miejscu, o którym wspomniałam na początku i jest tu zdecydowanie piękniej.