Rumunia monastyrami stoi. Zwłaszcza na północy. Tym razem będzie mowa o regionie zwanym Mołdawia, a skupimy się zwłaszcza na słynnej Bukowinie. Na czym polega niezwykłość tych terenów? Już odpowiadamy: będąc tam dosłownie przenosimy się w czasie, do epoki średniowiecza, gdzie wśród zielonych pagórków królują liczne klasztory. A widoki są powalające. Do tego odwiedzimy też najpiękniejsze monastyry w Rumunii.
Najpiękniejsze monastyry zobaczycie w okolicach Suczawy. Charakteryzują się tym, że są ozdobione freskami, nie tylko wewnątrz, ale również i na zewnątrz. Niektóre z nich zostały wpisane na listę UNESCO. Jednak nie poprzestaniemy na opowiadaniu o kościołach – pokażemy Wam też bardzo ciekawą trasę, która przypadnie do gustu zwłaszcza motocyklistom.
Najpiękniejsze monastyry w Rumunii
Pierwszy monastyr, który odwiedziliśmy, jest położony w miejscowości Mănăstirea Humorului. Wzniesiono go w 1530 roku. Budowla ma charakter obronny, o czym świadczy wieża-dzwonnica w narożniku dziedzińca. W Polsce jest to mało popularne, natomiast w Rumunii częściej natkniemy się na tego typu rozwiązania. Zakon ma bardzo ciekawą historię. My tylko wspomnimy, że pod koniec XVIII wieku Austriacy dokonali jego kasaty; mniszki ponownie pojawiły się tutaj dopiero w 1990 roku.
Serce klasztoru to cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej. Zewnętrzne freski zachowały się na poszczególnych ścianach w różnym stopniu. Te najbardziej wyraźne przedstawiają m. in. oblężenie Konstantynopola, scenę Sądu Ostatecznego i żywot Mojżesza.
Obok zabytku niedawno postawiono nowy kościół, wzorowany na średniowiecznej cerkwi. Są także kramy z licznymi rękodziełami i pamiątkami. Pisząc o rękodziele mamy na myśli: haftowane obrusy, koszule oraz dywany.
Bardzo blisko klasztoru możemy Wam polecić nocleg – camping Cristiana. Właścicielka na prawda nie mówi ani słowa po angielsku, ale nie powinno być problemów z porozumieniem się. Koszt za 2 osoby i namiot to 30 lei. Dodatkową atrakcją campingu mogą być krowy sąsiadów, które czasem mylą zagrody i wypasają się na polu namiotowym 😉
W niewielkiej odległości od Mănăstirea Humorului mieści się monastyr Voroneț. Znajduje się on na południe od miejscowości Gura Humora. Jak jest się już w tamtej okolicy warto tam podjechać i również odwiedzić.
Jeszcze piękniejsze?
My skierowaliśmy się jeszcze bardziej na południe, do monastyru Sucevița. Jego malownicze położenie wśród pagórków przyciąga co roku tysiące turystów – kompleks uważany jest za jeden z najpiękniejszych w Europie. Powstał na przełomie XVI i XVII wieku i stanowi swoiste uwieńczenie kształtowania się stylu mołdawskiego w architekturze.
Dziedziniec klasztoru otoczony jest 6-metrowym murem. Jego uzupełnieniem jest wieża bramna i potężne baszty narożne.
Freski standardowo znajdują się wewnątrz i na zewnątrz budynku. Utrzymane są w tonacji czerwono-niebieskiej. Sceny przedstawione są bardzo szczegółowo. Najbardziej znana jest tzw. drabina cnót monastycznych św. Jana Klimaka. Niestety, na skutek wiatrów i deszczy nie wszystkie rysunki są równie dobrze zachowane – na ścianie zachodniej praktycznie ich nie ma.
Jeśli lubicie chodzić po górach i macie na tyle siły, to warto wspiąć się na wzgórze położone za klasztorem.
Jak już wspomnieliśmy na początku w Bukowinie jest mnóstwo pięknych terenów…
… Ale również i chętnych do pobierania opłat za zdjęcia krajobrazów 😉
Jeszcze bardziej na południe (wzdłuż drogi nr 17A) znajduje się miejscowość Vatra Moldoviței, a tam kolejny monastyr – Moldovița. Jego centralnym punktem jest cerkiew pod wezwaniem Zwiastowania. Pierwszy kościół z początku XV wieku uległ zniszczeniu z powodu osunięcia się ziemi. Nową cerkiew wzniesiono w 1537 roku i całą pokryto freskami. Dominuje kolor czerwony i brązowy. Uwagę przykuwają obrazy: niebiańskiej hierarchii, Baranka Bożego i drzewa Jessego. Nie wiem dlaczego, ale odnieśliśmy wrażenie, że jest tam dużo spokojniej niż w pozostałych klasztorach. Wokół nie ma też kramików z bibelotami. Trzeba przyznać, że jest to miła odmiana.
Dalej na południe
Pisząc o klasztorach nie można nie wspomnieć o monastyrze Neamt, który jest uważany za jeden z najstarszych w Rumunii. Niektóre źródła wspominają o tym, że powstał już na początku XIV wieku. Wtedy na dziedzińcu były dwie świątynie, jednak do naszych czasów przetrwała tylko jedna – Wniebowstąpienia Pańskiego. Po drugiej pozostały jedynie fundamenty.
Cerkiew otaczają potężne mury obronne. W przeciwieństwie do monastyrów w Bukowinie, ten nie jest zdobiony na zewnątrz freskami. Elementami dekoracyjnymi są kolorowe glazurowane cegły i płytki ceramiczne, wkomponowane w niektórych miejscach. Przez to wygląda nieco bardziej surowo od tamtych, ale nie dajcie się zwieść – wnętrza się równie (albo bardziej) bogate. Charakterystyczne są ciemne ściany, które na początku wydają się wręcz czarne. Ale gdy przyjrzymy się im z bliska zobaczymy liczne malunki.
Klasztor był niegdyś znanym ośrodkiem kultury i nauki. Kształciło się tu wielu kronikarzy i ikonografów. Po tamtych czasach została biblioteka z prawie 11 tysiącami woluminów.
Na drodze do zabytkowego monastyru (jest tylko jedna droga) znajdziecie młodszą świątynię, która naszym zdaniem też jest bardzo ciekawa. Wyglądem przypomina te świątynie, które widzieliśmy w okolicach Suczawy, czyli na zewnątrz w całości pokryta jest freskami. Widać jednak, że wykonanie jest zdecydowanie nowsze. Warto się tam zatrzymać, chociażby po to, by zobaczyć jak wyglądają współczesne kościoły w Rumunii.
Gorsza wiadomość jest taka, że w najbliższej okolicy nie ma zbyt wielu miejsc noclegowych. Obok klasztoru co prawda wybudowano ogromny pensjonat (dom pielgrzyma?), jednak obecnie jest on nieczynny. My z powodu dość późnej godziny i braku rozsądnej alternatywy przenocowaliśmy w hotelu Perla Neamțului. Cena za pokój wyniosła 120 lei. Dla osób, które nie mają mocno ograniczonego budżetu jest to całkiem fajna opcja, bo na warunki narzekać nie mogliśmy.
Powoli opuszczamy Bukowinę. Jest to przepiękna górzysta kraina, pełna zieleni i przede wszystkim nieprzeciętnych monastyrów. Oprócz Suczawy nie ma wielkich miast, a dzięki wiejskiemu (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) klimatowi czujemy, że jesteśmy bliżej natury. Zwierzęta na drogach nie są czymś wyjątkowym, dlatego trzeba mieć zawsze oczy szeroko otwarte i przede wszystkim unikać jazdy w nocy! Jest też wiele bocianów, ich gniazda widać praktycznie na co drugim słupie.
Bicaz – coś dla motocyklistów
Kierując się na południe od monastyru Neamt i na wschód od Piatra Neamt znajduje się miejsce, które spodoba się zwłaszcza motocyklistom – Wąwóz Bicaz. Mamy tutaj dość dobrej jakości drogę, krętą i usytuowaną wśród skał. Skały czasem „zachodzą” na ulicę i ma się wrażenie, że trzeba się schylić, by przejechać 😉 Na szczęście to tylko złudzenie. Generalnie dla fanów jednośladów jest sporo frajdy. Uważajcie jednak na jadące tamtędy TIR-y. Miejsce to jest bardzo popularne wśród turystów, dlatego wokół ulokowały się liczne budki z pamiątkami, nie ma też problemów z noclegami.
Wąwóz Bicaz przyciąga również miłośników wspinaczek górskich. Najwyższe wzniesienie to skała Piatra Ghilcoş (1378 m.n.p.m.), na szczycie której ustawiono krzyż.
Wracając jeszcze do monastyrów mamy kilka uwag praktycznych. Przede wszystkim pamiętajcie o odpowiednim ubiorze. Najkrócej mówiąc ramiona i kolana powinny być zakryte. Ceny biletów są niskie, jednak za możliwość fotografowania czy nagrywania filmów trzeba dodatkowo zapłacić. Zdarzało się, że wstęp był darmowy. Takie sytuacje miały miejsce głównie rano. Ze znalezieniem noclegu nie powinniście mieć problemów, choć pól namiotowych nie ma zbyt dużo. Prym wiodą prywatne kwatery i niewielkie pensjonaty. Wyjątkiem są wspomniane wcześniej okolice monastyru Neamt, gdzie baza noclegowa nie jest jeszcze wystarczająco rozwinięta.
Jak pewnie zauważyliście w swojej podróży poruszamy się teraz cały czas na południe. W kolejnych wpisach opowiemy co nieco o mrocznej Transylwanii, ale jako że lato w pełni, będzie też o bułgarskich plażach.