Wybierając się do Birmy dobrze zorientować się jak odbywa się tam transport osobowy i jakie będziecie mieli możliwości podróżowania po kraju. Warto wiedzieć, że nie ma raczej możliwości wypożyczenia samochodu czy motocykla, ponieważ prawo Mjanmy nie honoruje międzynarodowego prawa jazdy. I w zasadzie bardzo dobrze. Prawda jest taka, że nawet najlepszy kierowca będzie miał ogromny problem by opanować sposób jazdy po tym kraju. Dlaczego? Transport w Birmie to zupełnie inna bajka – przeczytasz o tym poniższym tekście.
Będąc w Birmie trzy tygodnie napatrzyliśmy się trochę na to jak wygląda ruch drogowy i mieliśmy wielokrotnie okazję korzystać z transportu publicznego. Wpis oparty jest głównie na naszych podróżniczych doświadczeniach. Oto kilka „reguł”, z którymi spotkacie się przemieszczając się po Birmie i innych krajach Azji Południowo-Wschodniej.
Byle do przodu
W miastach, wsiach czy poza nimi jest jedna zasada – poruszać się za wszelką cenę. Kierowcy starają się przemieszczać w swoim wcześniej obranym kierunku, choćby powoli. Przeważnie się nie zatrzymują i wszędzie tam gdzie nie ma sygnalizacji świetlnej i nie ma wyraźnego znaku „stop”, ruch odbywa się w miarę płynnie i bez zbędnych zatrzymań. Nikogo nie dziwi też fakt, że kierowca z podporządkowanej wjeżdża na drogę bez zatrzymania czy nawet obejrzenia się. Czasem się wydaje, że żeby zapobiec wypadkowi, trzeba mieć po prostu oczy dookoła głowy.
Skutery
Wszechobecne pojazdy poruszające się po wszystkim i wszędzie. Jednoślady napędzane silnikiem spalinowym, są zwykle małej pojemności. Głównie są to motorowery (50ccm). Motocykli jest mniej i są to zwykle 80, 100, 125 i 150 ccm. Jak się dowiedzieliśmy motocykle o pojemności 400 ccm to już prawdziwe „giganty” i generalnie prawie nie ma w kraju większych motocykli.
Skutery, wydawać by się mogło, że są popularniejsze od samochodów. I faktycznie bardzo wielu Birmańczyków nawet nie marzy o samochodzie, ale skuter w domu musi być. A najlepiej nawet dwa lub trzy, w zależności od liczebności rodziny. Jest to naszym zdaniem słusznym rozwiązaniem, bo jeśli ktoś nie wyjeżdża poza swoją miejscowość, nie potrzebuje samochodu. Ponadto kilkuosobowej rodzinie trudno obdzielić każdego samochodem, który jest też drogi dla przeciętnego Birmańczyka. Za to kilka motorowerów załatwia sprawę, zwłaszcza, gdy jedna osoba jedzie do pracy, ktoś inny po zakupy, a reszta to szkoły. Jednoślady często są wykorzystywane w small biznesie, na przykład jako środek do transportu towaru. Na ulicach miast spotkacie też skuter taxi, czyli sposób na najszybsze przemieszczanie się po mieście.
Jeśli chodzi o paliwo do skuterów, to jest dostępne w przydrożnych sklepach i straganach. Przeważnie przechowuje się je w butelkach plastikowych.
Sygnał dźwiękowy
Trąbi się na wszystko i wszędzie. Klakson zastępuje wszystkie inne sygnalizacje. Kierowca skręca czy wyprzedza skuter – trąbi. Trąbi też na pieszych, kolegów, rowerzystów, zwierzęta… po prostu się trąbi. Dla turysty z Europy jest to początkowo szok, ale z czasem można się do tego przyzwyczaić.
Wygląda to często tak, że im masz głośniejszy sygnał, tym większe „prawo” do pierwszeństwa. Także podróżując autobusem może się zdarzyć, że nie zmrużycie oka, bo kierowca będzie używać klaksonu średnio co 30 sekund. Na górskiej drodze, nie widząc co jest za zakrętem (bo są skały) trąbi się po to, by jadący z naprzeciwka samochód wiedział, że po drugiej stronie jedzie inny pojazd (chociaż podobne sytuacje znamy także z Albanii).
Ruch prawostronny
Birma to stara kolonia angielska i do 1970 roku obowiązywał tu ruch lewostronny. Wtedy pewien wróżbita przepowiedział ówczesnemu władcy, ze nastąpi prawicowy przewrót w kraju. Obaj jednak wymyślili, że zmiana kierunku jazdy to zmieni! Zgodnie z przepowiednią „przewrót prawicowy” miał już miejsce i władca już nie musiał się bać o swoją pozycję. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że praktycznie wszystkie samochody maja kierownicę po prawej stronie. Dzięki temu w transporcie autobusowym powstało niejako dodatkowe miejsce pracy – osoby, która siedzi po lewej stronie i informuje kierowcę o sytuacji na drodze.
Większość samochodów pochodzi z Japonii. Nic w tym dziwnego, bo tak też jest we wszystkich krajach Azji Południowo-Wschodniej. Samochody są tańsze niż te sprowadzane z innych części świata. Nie są one jednak takiej jakości jak te, które znajdziecie w salonach w Europie. Także fakt, że przepisy dotyczące bezpieczeństwa i norm spalin są mniej restrykcyjne, sprawia, że cena pojazdów jest o wiele niższa od tych w Europie. Ponadto modele samochodów, które tam się poruszają, nie są spotykane u nas albo mają inne nazwy modeli.
Kierunkowskazy
Podczas jazdy po mieście w zasadzie nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Dopiero za granicami miasta zaczyna się prawdziwy absurd drogowy. Bo ku naszemu zdziwieniu kierunkowskazów używa się odwrotnie niż u nas. Mianowicie, kiedy kierowca ma zamiar wyprzedzić samochód przed sobą, daje kierunkowskaz w prawo. Z kolei kierunkowskaz w lewo, to sygnał „droga wolna” dla pojazdu za nami, który może nas w tym czasie wyprzedzić. Często jest tak, że autobusy mają cały czas włączony prawy kierunkowskaz, co oznacza, że nie można go wyprzedzać ze względu na jadące samochody z naprzeciwka.
Przeciętni kierowcy w Mjanmie poruszają się dość wolno. Mimo nawet nowoczesnych i mocnych samochodów, jadą średnio ok. 50-60 km/h, nawet gdy droga jest pusta. W Bagan kierowcy poruszali się z prędkościami tak niskimi, że można było ich wyprzedzić rowerem! Być może dzieje się tak, ze względu na duży ruch turystyczny i świadomość, że cudzoziemcy nie odnajdują się w panujących tu przepisach ruchu drogowego. A może wynika to także ze stylu życia – tu po prostu nigdzie nikomu się nie spieszy.
Wyścigowe autobusy
W przeciwieństwie do samochodów osobowych, autobusy to królowie szos. To chyba najszybciej poruszające się pojazdy w Birmie. Zaraz po nich są mikrobusy, pick-up’y, motoriksze. Te ostatnie są podobne do tajskich tuk-tuków, jednak są większe i często są to nawet trzykołowe ciężarówki.
W Europie dopuszczalna prędkość dla autobusu na autostradzie to 100 km/h. Kiedy podróżowaliśmy nocnym autobusem znad Inle Lake do Rangunu, w środku nocy obudził mnie głośny szum. Pochodził od powietrza otaczającego ogromny autobus. Siedzieliśmy z przodu, więc widzieliśmy drogę przed autobusem i szybko mijane linie przerywane na drodze. Sprawdziłem na nawigacji w telefonie prędkość z jaką się poruszaliśmy. Było to nie mniej niż 150km/h. Szybko, prawda? Dla podniesienia emocji dodamy, że kierowcą był młody mężczyzna wyglądający jak muzyk reggae, rodem z Jamajki, który zdawał się nie przejmować niczym.
Wypadki
Jakie wypadki? Mimo całego tego rozgardiaszu na drogach i chaosu w miastach, nie widzieliśmy żadnego wypadku. Mało tego, nie było nawet blisko kolizji. Może to za sprawą powolnej jazdy, może dzięki temu, że każdy na każdego trąbi, a może za sprawą zasady całkowitego braku zaufania do „przeciwnika”, czyli drugiego kierowcy. Wyobraźcie sobie skrzyżowanie dwóch dróg z dwoma pasami w każdą stronę, bez sygnalizacji, a na mim samochody, półciężarówki, motorowery, rowery i piesi przechodzący w poprzek. Nic się nie dzieje. Nikt nikogo nie potrąci, nie ma stłuczek, słychać tylko różnorodne dzięki sygnałów samochodów czy skuterów.
Taksometry – rzecz zbyteczna
W Birmie taksówek nie brakuje. Są w nich czasem też taksometry, jednak rzadko się spotkamy z sytuacją, że kierowca go włącza. Oni wiedzą, że jesteśmy z poza kraju i nie mamy pojęcia ile może kosztować kurs przeliczony przez automat. Dlatego będą pytać nas dokąd chcemy jechać i wtedy podają swoją (zwykle mocno zawyżoną) cenę. Na to my z reguły sugerujemy stawkę nawet o połowę mniejszą od tej, którą chce od nas kierowca. Po negocjacjach spotkamy się mniej więcej pośrodku. Podobnie będzie z innymi małymi przewoźnikami.
Jak widzicie poruszenie się po tym kraju nie jest wcale rzeczą prostą. Mamy nadzieję, że poniższy post ogólnie pokazujący transport w Birmie choć trochę przygotuje Was do podróży po tym kraju. Trzymamy kciuki za Wasze udane wyprawy!