Sylwester w Berlinie

Sylwester Berlin 2015/2016

W tym roku padło na Sylwester w wielkim mieście. Berlin nadawał się do tego idealnie.
Decyzję o spędzeniu tej wyjątkowej nocy w taki, a nie inny sposób, podjęliśmy wyjątkowo wcześnie, bo pod koniec października. Dwa tygodnie później świat obiegła wiadomość o zamachach terrorystycznych w Paryżu. Przez krótką chwilę nasze plany stały pod znakiem zapytania, jednak szybko rozgromiliśmy czarne myśli i zaufaliśmy organizatorom, którzy wprowadzili zaostrzone środki ostrożności. Do Berlina przyjeżdżamy 31 grudnia popołudniu. Wszędzie dookoła mnóstwo ludzi, goniących przed siebie. Ekspresowo zwiedzamy stolicę Niemiec, spędzając czas między innymi na słynnym Alexanderplatz czy na Wyspie Muzeów.

Wieża Babel

W trakcie jemy słynne bratwursty (kiełbaski), tym razem w wydaniu z curry. Robi się ciemno, okrążamy Bramę Brandenburską praktycznie dookoła, szukając wejścia. Widać sporo policji, teren imprezy „pod chmurką” jest ogrodzony. W tym roku obszar ten został powiększony, część przejść zamknięto. W końcu docieramy pod bramki. Chętnych do wejścia jest dużo, a kolejka posuwa się żółwim tempem. Ponadto możemy nie zostać wpuszczeni, gdyż nie można wnosić plecaków, a mamy je przecież obydwoje. Na szczęście po około 30 minutach jesteśmy już po tej drugiej stronie. Pod znakiem zapytania pozostaje skuteczność ochrony, bo plecak Daniela zostaje niezauważony.
Czujemy się jak na Wieży Babel. Mieszanka języków i ras w tłumie jest imponująca – dla osób spoza Berlina to zapewne niecodzienny widok. Na początku chyba każdy ma pewne obawy, na ile bezpieczna jest ta impreza, ale widząc wszędzie dookoła radosnych i uśmiechniętych ludzi, czarne myśli znikają. A Niemcy naprawdę potrafią się bawić. Sporo z nich ma na sobie błyszczące ozdoby. Hitem tego roku są kapelusze z cekinami i odbaskowe okulary. Dookoła roztaczają się stoiska z żywnością oraz napojami. Ludzie trzymają w rękach zakupione tam grzańce, drinki oraz kieliszki z szampanem, jednak nikt nie jest pijany (co najwyżej lekko podchmielony). Dzięki temu nie dochodzi do żadnych przykrych incydentów, a każdy jest przyjaźnie nastawiony.Silvester in Berlin 2015/2016Nad nami góruje ogromny i wielobarwany diabelski młyn. Nie zastanawiamy się jednak długo i ruszamy dalej w kierunku sceny usytuowanej tuż przy Bramie Brandenburskiej. Ale droga nie należy do krótkich. Koncerty już się rozpoczęły i największe skupiska znajdują się przed telebimami. Ponad godzinę spędzamy pod jednym z nich. Temperatura to około 0 stopni, ale na całe szczęście nie odczuwa się chłodu.

Na scenie

Powoli jednak nudzi nam się takie bezczynne oglądanie występów. Idziemy szukać alternatywy. Schodzimy z głównej drogi. I tu ciekawostka – boczną ścieżką docieramy prawie pod samą scenę! Dzięki temu wszystkie wykonania słyszymy doskonale, ale mamy też dostęp do kramików, m.in. z grzanym winem czy gorącymi preclami. Z racji tego, że stoimy z boku sceny jest znacznie luźniej niż wcześniej. Spędzamy mile czas przy muzyce zespołów Rednex i Mr President (wiem, że ich pamiętacie 😉 ).IS_Sylwester Berlin-20151231_158 Przed północą wycofujemy się jednak z terenu imprezy – chcemy zobaczyć pokaz sztucznych ogni z nieco dalszej odległości, tak żeby potem można było szybciej wydostać się z tłumu. Gdy mijamy bramki, wchodzimy w inny świat. Z jednej strony nieskrępowane niczym tłumy, strzelające petardami gdzie popadnie; z drugiej – świat luksusu: eleganckie restauracje i hotele z ochroną, przyjmujące swoich gości wyglądających niczym gwiazdy filmowe.
Nasz plan nie sprawdza się w 100 procentach i oddalamy się od Bramy zbyt daleko (wcześniej wszystkie przejścia są zablokowane przez policję). W końcu jednak trafiamy na główną ulicę. Panuje tam niesamowity ścisk i harmider. Większość osób robi sobie sylwestrowe selfie. Mimo wszystko każdy jest szczęśliwy, że jest teraz w tym, a nie w innym miejscu. O północy z każdego kąta wystrzeliwują race, robiąc spory huk i jednocześnie pięknie rozświetlając niebo. Tak właśnie wita nas 2016 rok.Berlin 2015/2016Dla nas była to niezapomniana noc. Każde z nas wyobrażało ją sobie nieco inaczej – nie lepiej, nie gorzej, ale inaczej. Dlatego powstał ten tekst. Jeśli za rok Sylwestra będziecie mieli ochotę spędzić w Berlinie, to mam nadzieję, że traficie na naszą stronę – myślę, że dowiecie się tu nieco więcej niż z oficjalnych witryn internetowych.