Kupiliśmy dom! I to nie na jakiś tam przedmieściach, tylko na „prawdziwej” wsi! Takiej z jedną główną ulicą, kościołem, jednym (chyba) sklepem spożywczym, brakiem gazu i kanalizacji. Wsi, gdzie sąsiedzi jadą do pracy traktorami, a pod płotami przechadzają się kury. I trzeba przyznać, że póki co, bardzo nam się ta...